Strony

29 lutego 2016

Rozdział dziewiąty

Wszystko w ostatnim czasie było niemal perfekcyjne. Każda chwila utwierdzała ją w przekonaniu, że wygrała los na loterii. Wiodła niemal idealne życie. Miała cudowną matkę, z którą mogła porozmawiać o wszystkim, a doskonale wiedziała, że nie każdy miał tyle szczęścia. Miała najlepszego przyjaciela, który był gotów zrobić dla niej wszystko.  Do tego w ostatnim czasie coraz lepiej dogadywała się z Lucą i Celine. Z blondynką nawet bardziej. Cieszyła się, że ją poznała, bo czasami miała ochotę spotkać się i porozmawiać z dziewczyną. Killian nie rozumiał przecież pewnych spraw. Leżała właśnie na swoim łóżku i przyglądała się jak dwudziestolatek zacięcie walczył z drzwiami balkonowymi. Blondynka zaśmiała się, na co chłopak mocniej szarpnął i drzwi się otworzyły.
- Mówiłaś co? – spojrzał na nią, unosząc brew. – Chodź
- Jeszcze mnie zrzucisz z balkonu – uśmiechnęła się szeroko i wcisnęła się w kąt łóżka. Brunet przechylił głowę na bok, a chwilę później znalazł się na łóżku. Wyciągnął ręce w stronę dziewczyny i delikatnie ją przyciągnął do siebie. Złapał ją za przedramię i razem wyszli na balkon. Blondynka oparła się o balustradę i spojrzała przed siebie. Miasto wyglądało pięknie. Nie zauważyła nawet, kiedy Killian ustał za nią i odgarnął jej włosy. – Zmieniło się tu trochę
- Brakowało ciebie – szepnął. – Nie pozwolę na to, żebyś znów wyjechała. Nie poradzę sobie bez ciebie…
- Kiki – westchnęła i odwróciła się w jego stronę. Przez chwilę po prostu mu się przyglądała. Nie miała pojęcia co w ostatnim czasie się stało, ale zdecydowanie byli jeszcze bliżsi sobie. – Nie powinieneś się tak do mnie przyzwyczajać…
- Żartujesz sobie? – prychnął. – Już dawno się do ciebie przyzwyczaiłem i przywiązałem. Poza tym, jestem przekonany, że jednak jesteś w stu procentach zdrowa i to okropne choróbsko już nie wróci – powiedział, łapiąc za jej dłonie. – Vivi, będzie dobrze. Jest dobrze.
Wtuliła się w niego jak mała dziewczynka, mocno objęła bo w pasie i za nic w świecie nie chciała się odsunąć. Poczuła jak przyjaciel przytula ją mocno do siebie. Szeptał coś do jej ucha, ale nie potrafiła się skupić na jego słowach. Wszystkie uczucie, które ostatnio ukrywała w jednej chwili wyszły. Po jej policzkach spływały rzewne łzy, a sama blondynka drżała. Brunet nie miał pojęcia co robić. Przycisnął swoje wargi do jasnych włosów Vivienne.
- Nie zostawiaj mnie, proszę – załkała.

~*~

Nie znosił szpitali. Zapach, ta biel ścian i wszechobecny smutek nie był tym co lubił i do czego był przyzwyczajony. Do tego cały czas musiał leżeć… Na całym oddziale było duże osób, ale z nikim nie mógł nawet porozmawiać.  Że też musiał się rozchorować. Vivienne obiecała, że wpadnie, ale jak jej nie było, tak wciąż się nie pokazywała. Zaczynał się zastanawiać, czy przypadkiem się nie obraziła, ale to nie miałoby sensu. Ona nigdy nie obrażała się za byle co. Zresztą… Nic nie zrobił!
- Hej – podskoczył, słysząc damski głos. Zerknął w stronę, z której dobiegał i zobaczył przyjaciółkę. Włosy miała związane w kucyka, co nie zdarzało się często, a jej nos był czerwony. Do tego wciąż kichała. Była chora. No tak! To dlatego wcześniej nie przychodziła. A on już zaczął snuć podejrzenia. Uśmiechnął się do niej pogodnie i podniósł do pozycji siedzącej. – Doceń to, że przyszłam. Powinnam teraz leżeć w domu i się leczyć.
- Twoja mama chociaż wie, że tu jesteś? -  uniósł brwi do góry i obrzucił ją zaciekawionym spojrzeniem.
- Eee… Nie wie, ale nawet nie zauważy, że zniknęłam. Ogląda te swoje telenowele – wywróciła teatralnie oczami.
- To jak wyszłaś?
- Przez balkon – wzruszyła ramionami.
- Przez balkon? – powtórzył. Jakoś nie wyobrażał sobie, że jego przyjaciółka, ta chuda i pozornie krucha istotka, miałaby wymykać się przez balkon na piętrze. Do tego była przeziębiona.
- Obiłam sobie kolano – na jej twarzy pojawił się grymas, ale tylko na krótką chwilę, bo niedługo po tym uśmiechnęła się szeroko.
Właśnie wtedy, po raz pierwszy, pomyślał, że wygrał los na loterii. Vivienne nie zwracając uwali na cokolwiek, wymknęła się z domu, żeby się z nim spotkać. Był szczęściarzem.


~*~

Właśnie czekał na Vivienne pod budynkiem szpitala. Zdenerwowanie rosło z każdą sekundą. Od dwudziestu minut chodził w kółko, powtarzając sobie w głowie, że wszystko będzie dobrze. Musiało być, bo gdyby było inaczej, nie zniósłby tego. Starał się nie mieć złych myśli, starał się w ogóle o niczym nie myśleć, ale… Nie mógł. Ostatnie tygodnie to był istny rollercoster. Najgorsze było jednak to, że nie potrafił się czasami hamować. Wtedy na balkonie w jej pokoju, dotknął ją w sposób, jaki nigdy tego nie robił. Wciąż łapał się na coraz to częstszych myślach o blondynce. Do tego Luca! Przekonywał go, że powinien wyznać Vi co czuje. Nie mógł. Przecież to mogłoby zniszczyć ich przyjaźń. Zresztą Vivienne teraz nie myślała o związkach, miłości… Miała poważniejsze problemy. Dużo problemów. Mimo wszystko wciąż myślał o niej, fantazjował… Nagle usłyszał dźwięk otwierających się drzwi, początkowo myślał, że to Vi, ale nie. Jakaś starsza kobieta wchodziła do środka. Był zniecierpliwiony, chciał żeby wyszła. Teraz, w tej chwili. Usiadł na schodach i ukrył twarz w dłoniach. Zaczynał wariować.
- Kiki! – pisk dziewczyny wyrwał go z zamyślenia, podniósł się szybki i spojrzał na rozpromienioną dziewczynę. – Jestem zdrowa, słyszysz? Jestem zdrowa!
Nie pamiętał momentu, w którym był tak szczęśliwy jak w tamtej chwili. Przytulił ją mocno. Jego mała Vi była zdrowa! Tyle nerwów, tyle niepewności, a teraz? Ulga, szczęście… Odsunął się lekko od blondynki i spojrzał na jej twarz. Tego uśmiechu nie widział od dawna. Mimo, że ostatnio uśmiechała się często, nigdy w ten sposób. To był najszczerszy uśmiech. Do tego najpiękniejszy i widząc go, jego kolana miękły. Nawet nie spostrzegł, kiedy wzrok przeniósł na jej pełne usta. Miał ochotę ją pocałować. Starał się poskromić pragnienie. Znów spojrzał w wesołe oczy i znów na usta. Z każdą chwilą przybliżał się do jej twarzy coraz bardziej i bardziej. Dzieliły ich zaledwie milimetry, już miał pokonać tę dzielącą ich odległość, ale przerwał mu dzwoniący telefon. Odskoczył od niej, rzucił krótkie spojrzenie na jej nabierającą rumieńców twarz, a potem wyciągnął telefon. Trener. Był zły, cholernie zły, bo gdyby nie on, może zdołałby znów zasmakować jej ust. Odebrał.
- Peier, zmiana planów. Obóz przygotowawczy tydzień po zakończeniu Letniego Grand Prix – powiedział szybko. Nigdy nie owijał w bawełnę i mówił prosto z mostu. – Terminy się im pomyliły i wcisnęli nas na wcześniejszy.
- No dobrze, rozumiem – powiedział niezadowolony. To całkowicie wszystko niszczyło.
Rozłączywszy się ze szkoleniowcem, znów spojrzał na stojącą obok Vivienne. Kiedy przypomniał sobie w czym im przeszkodzono, jego serce zabiło szybciej. Jednak najważniejsze było to, że cały jego plan został zniszczony. Blondynka spojrzała na niego z zaciekawieniem. Dopiero spostrzegł, że stała dużo dalej od niego niż wcześniej. Nie był zadowolony z tego faktu.
- Chyba te nasze wakacje się nie udadzą – rzekł po dłuższej chwili. Na twarz dziewczyny wkradło się niezadowolenie. – Jadę na obóz zaraz po Letnim Grand Prix
- Nadrobimy za rok – przechyliła lekko głowę i posłała mu uśmiech.
- Nie, zrobię wszystko, żeby jednak gdzieś z tobą wyjechać – powiedział i razem ruszyli w stronę jego samochodu. – Do domu?
- Tak, proszę. Jestem padnięta – westchnęła głęboko. 

~*~

Leżała na swoim łóżku i wpatrywała się w sufit. Starała się przetrawić wydarzenia z poprzednich kilku godzin. Cieszyła się, bo była zdrowa, a tamten wynik nie zgadzał się z powodu zbyt dużego stresu. Lekarz zalecił jej jedynie więcej odpoczynku i mniej stresujących momentów. Myślała także o sytuacji sprzed szpitala. Killian prawie ją pocałował! Nie mogła sobie tego ubzdurać, bo przecież widziała to doskonale. Czuła jego oddech na swojej twarzy. A może jednak tylko się jej wydawało? Przecież to niedorzeczne, żeby Kiki, jej słodki Kiki chciał ją pocałować! Byli przecież jedynie przyjaciółmi, a przyjaciele się nie całują. Prawda? No dobrze, zdarzyło się to im w przeszłości, ale tamten pocałunek nie miał zbyt wiele wspólnego z tym.
- Cholera – szepnęła, przewracając się na brzuch. Przypomniała sobie o imprezie urodzinowej Celine, po której Killian spędził noc u niej. Właściwie powiedział „pocałuj mnie”, ale… Nie, to przecież nie była prawda. Tak naprawdę nie chciał. Był tylko pijany, a pijani ludzie mówią różne rzeczy. Niektórzy na przykład lubią okazywać sympatię innym. Nie mogła jednak zaprzeczyć, że gdyby nie ten telefon, dałaby mu się pocałować. Prawdopodobnie oddałaby mu pieszczotę. – Głupieję

***
Hej! (:
Przychodzę do Was z dziewiątką i takim małym przełomem. I miłą wiadomością. Za tydzień dziesiątka i, o mamo, nie mogę uwierzyć, że to tak szybko minęło. Naprawdę. Czuję się jakbym dopiero zaczynała tę historię, a tu co? Dziesiąty tydzień dziś mija.
Co myślicie o tym powyżej? Dawno nie było żadnego wspomnienia, ale dziś jest. Chyba nawet pasuje.
Tych, którzy jeszcze nie byli, zapraszam na prolog nowej historii -> nie--idealni
Jest duże prawdopodobieństwo, że w środę pojawi się jedenastka na Gregorze i Sophii, także możecie oczekiwać :)
To tyle ode mnie! Czekam na Wasze opinie.
Buziaki :* 

21 komentarzy:

  1. Dlaczego u nich się wszystko dzieje tak bardzo małymi kroczkami?! Było taaak blisko, no i, kurde, oczywiście telefon! Serio, musiałaś? ;D
    Ja tu czekam na coś jeszcze więcej! I chyba nie tylko ja! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć :D
    Świetny rozdział :* Chyba jednak liczyłam na jakiś przełom w relacjach, ale to jeszcze nie ten moment :P Ale ja chętnie poczekam :D
    Bardzo się cieszę, że Vi jest zdrowa! Że wszystko co złe już za nią i może teraz się skupić na rodzinie i przyjaciołach.
    I szkoda, że trener wybrał tak nieodpowiedni moment.
    Zdecydowanie czekam na kolejny :D
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    Cały czas uśmiecham się do ekranu, ale jak tu się nie uśmiechać, gdy czyta się coś takiego?
    Najważniejsze, że Vi jest zdrowa! Teraz nic nie może im stanąć na przeszkodzie do szczęścia :-) Wiem, że rzadko wszystko idzie po naszej myśli, ale co tam - mogę sobie pofantazjować.
    Już myślałam, że Killian pocałuje Vi, ale jednak się rozczarowałam. Może w końcu nie mieliby wątpliwości co do swoich skrywanych uczuć?
    Irytuje mnie, że Killian myśli tak jak większość tych, którzy znajdą się w podobnej sytuacji, czyli że zniszczy ich przyjaźń. Kurcze, przyjaźń jest podstawą do miłości. Na takim fundamencie mają okazję stworzyć wspaniały związek!
    Tyle ode mnie :-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejuuu! :*
    Jaki ten rozdział jest piękny... No nie mogę, kurde szczerzę się do tego telefonu jak głupia xd
    Ale nam wiadomość zgotowałaś, Vi jest zdrowa! Boże super. Teraz już wszystko powinno być prostsze, dużo prostsze ;)
    A ten Kiki... Ja też chcę mieć takiego przyjaciela! No on jest niesamowity! Tylko denerwuje mnie ten jego lęk przed prawdą. No przecież to widać jak byk że on kocha Vi, no jak już prawie dochodzi do pocałunku to inaczej być nie może. Ale nie... No bo jak... Nasz szanowny pan Peier woli bawić się w ciuciu babkę! Kurde niech wreszcie będzie jak facet i się odważy na ten krok.
    Sorrka że w poprzednim rozdziale nie dodałam komentarza, ale ostatnimi czasy mój telefon nie współpracuje, ale nie martw się wszystko przeczytane!
    Czekam na kolejny ;)
    Buziak leci :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej :)
    Na wstępie - rozdział genialny!
    Miałam ochotę krzyczeć ze złości, przez ten telefon :D Naprawdę, akurat w tym momencie trener postanowił zadzwonić? :P
    Mamy też dobre wiadomości. Vivienne jest zdrowa!
    Kiki... Czekam, aż tylko wyzna swoje uczucia do Vi. Mam nadzieję, ze nastąpi to szybciutko, bo widać, że zaczyna coś pomiędzy Nimi iskrzyć ^^
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej ;)
    Czemu ja nigdy nie moge się do niczego przyczepić? ;D
    Kurczę, Kilian jest świadomy,że przyjaciółka mogłaby być kimś wiecej, przecież Vivi też czuje do Kiliana coś więcej ,napewno. Tylko ona nie może sobie tego uświadomić,że jej słodki Kiki przestałby być dla niej przyjacielem,a został miłością jej zycia...Mam nadzieje,że w najbliższym czasie sobie to jakoś wyjaśnią :)
    Czekam na kolejny :))
    Weny życzę :3
    Buźka :**
    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem :)
    Wybacz, że teraz no ale.. aktorstwo wymaga :D
    Jeden kamień z serca - z Vivi wszystko w porządku! Jeju.. jak się cieszę! Już myślałam, że szykujesz nam taki smuteczek na długo. A tu proszę.. Kraftuniuś okazał nam trochę dobrego serducha (też Cię kocham xd) :D
    I wgl co to miało być z tym pocałunkiem?! Oj Kiki.. jak się tak będziesz do tego zabierał to prędko to nie nastąpi xD
    Tych wakacji się nie moge doczekać, wiadomo :D
    A póki co, pozdrawiam i uciekam..
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, hej, hej. :D
    Na wstępie chciałam Cię przeprosić, że komentuję dopiero teraz, ale pod wcześniejszym rozdziałem nie dałam rady, totalny brak czasu! ;c Ale teraz już jestem! ;D
    Kurcze, prawda jest taka, że ten rozdział strasznie mi się podoba! No i cieszę się w końcu, że obydwoje zrozumieli, że coś do siebie czują. Tylko wiesz co? Brakło mi tutaj tego, że się sobie przyznali do tego, ale może gdyby nie ten nieszczęsny telefon to Killian by ją pocałował i przyznał do tego, że czuje do niej coś więcej niż tylko przyjaźń? Ale tak to mogę sobie gdybać. ;D Mam nadzieję, że już niebawem powiedzą sobie, że się kochają i będzie z nich piękna para! ;D
    Z niecierpliwością czekam na kolejny! ;)

    Pozdrawiam serdecznie! ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Melduję się!
    Kochana, rozdział cudowny. Naprawdę miła lektura w poranek zasypany śniegiem (ta pogoda mnie dobija, oszalała czy co?). I pomyśleć, że to już dziesiątka. Kiedy to minęło? O.o
    Jejciu, Vi jest zdrowa! To chyba najważniejsza wiadomość tej części. Teraz na pewno wszystko będzie wyglądać inaczej, mam nadzieję, że im się poukłada, bo zasługują na szczęście. Szkoda tylko, że między nimi wszystko dzieje się tak powolnymi kroczkami, ale... nie pośpieszajmy ich, jeśli się kochają, to znajdą ten właściwy czas :D
    Czekam!
    Buziaki :**
    PS. I zapraszam do siebie na lekcję piątą, jeśli masz ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Vi jest zdrowa! Co za ulga.
    Teraz tylko czekać, aż miłość między nią i Killianem rozkwitnie na dobre. :)
    Bardzo się cieszę z takiego obrotu spraw; każdy zasługuje na szczęście. Tym bardziej Vivienne, po przebytej chorobie.
    Cudowny rozdział. ^^
    Czekam z niecierpliwością na następny, buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem!
    Rozdział świetny *-*
    TEN OKROPNY TELEFON! Nie miał lepszego momentu do dzwonienia -,- bylo tak blisko a tu klaps!
    I co najważniejsze. Vivi jest zdrowa! Czekałam na to nieubłaganie.
    Czekam na następny
    Buzka :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana, nawet nie wiesz jak długo czekałam na ten rozdział. Cudowny! Teraz nareszcie oboje są świadomi uczuć. Co prawda ukrywają to w sobie, ale kwestią czasu jest to, kiedy któreś z nich "pęknie" i nie wytrzyma ;)
    Vi zdrowa, czyli połowa planu wykonana. Te wspólne wakacje (o ile do nich dojdzie) mogą być przełomem w ich życiu :)
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam i weny życzę! :))

    OdpowiedzUsuń
  13. W końcu dorwałam chwilę wolnego i jestem.

    cudownie <3
    Vi jest zdrowa i to jest najważniejsze teraz. już myślałam że znowu ją wyślesz do szpitaki, ale nie jesteś aż tak okrutna *.*
    Killian coraz mniej się umie powstrzymać przez okazaniem jej swoich uczuć.
    cholerny trener im przeszkodził. ma wyczucie czasu, nie powiem że nie.
    czekam na dalszy rozwój wydarzeń, może Killian się w końcu przełamie :D

    czekam na następny! :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Ugh, tak blisko! Milimetry! Naprawdę myślałam, że już się pocałują. Killian, dlaczego nie wyciszyłeś telefonu przed spotkaniem z Vi? Rób to na przyszłość, błagam cię.
    A poza tym ogromnie się cieszę, że Vivienne jednak jest zdrowa. Niepotrzebnie tak panikowała. Szkoda, że z tych wakacji jednak nic nie będzie, ale mam nadzieję, że Killian faktycznie wymyśli coś innego. Może właśnie wtedy do czegoś między nimi dojdzie? ♥
    Całuję!

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak zawsze cudownie, perfekcyjnie i niezawodnie! ;*
    Jejku! Tak trzymałam kciuki, było tak blisko, bliziutko, a tu ciach i nic... ;c No czemu?! ;c Jak ten los lubi chichotać z ludzi. ;c
    Czekam na więcej... odwagi Killiana. ;D hehe
    Buziam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem :)
    Kochana jak zawsze idealny rozdział^^
    Nie wiem jak można tak cudnie pisać!
    Cieszę się, że oboje powoli odnajdują to uczucie.
    Killian robi to zdecydowanie szybciej, ale Vivi też nie linczuję.
    Myślę, że jeszcze kilka rozdziałów i oboje przełamią ten lód.
    Cieszy mnie fakt, iż dziewczyna jest zdrowa!
    Czekam oczywiście na kolejny!
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  17. Trochę po czasie, ale jestem. :) I nie zmieniłam zdania, ani na chwilę, od pierwszego rozdziału, do tego... Piszesz, po prostu dobrze. I historia ciekawa.
    Cieszę się, że Vi jest zdrowa. A oni... muszą być razem, choć wiem, że to nie tak łatwo.

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem :D Przepraszam, że dopiero teraz, ale ilość mojego czasu wolnego ostatnio nie powala, z resztą nieważne. :)
    Rozdział jak zawsze chce się czytać i czytać. <3
    Bardzo się cieszę, że Vi jest zdrowa, ale za ten telefon mam ochotę zrobić coś trenerowi. Było tak blisko, ale mam nadzieję, że jeszcze kilka rozdziałów i będą razem. :D
    Oczywiście czekam na kolejny! <3
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj,
    Twoje opowiadanie wpadło mi do gustu. Muszę stwierdzić, że piszesz na serio interesująco. Potrafisz z niezwykłością budować akcję i dialogi. Świetnie oddajesz emocje bohaterów. A to jest duży plus. Do opisów też nie mam zastrzeżeń. Dzięki twojemu opowiadaniu przeniosłam się do innego świata. Dziękuję. Co tu więcej mówić? Piszesz rewelacyjnie! Nie żałuję, iż tu trafiłam. Czekam na kolejny rozdział. Jestem niezmiernie ciekawa, co będzie dalej…
    Życzę dużo weny i zapraszam do mnie. Pojawiło się nowe opowiadanie o tematyce wojennej.
    www.opowiesci-sovbedlly.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej Kochana, to ja! :D Szalenie przepraszam za to opóźnienie, ale niestety wpadłam w taki wir obowiązków, że nie mogę wyjść z zaległości, które strasznie się nagromadziły. :(
    Cóż mogę powiedzieć na temat tego rozdziału? :)
    Cudowny! ^^
    Po pierwsze, urzekła mnie scena z balkonem. Kiki i Vivi tak cudownie razem wyglądają. Oni muszą być razem! Innej opcji nie widzę. :D
    A wspomnienie? ^^ To mega urocze, że po latach tak wiele ich łączy i tak wiele rzeczy jest do siebie podobnych. Chociażby ten balkon. :))
    No i co najlepsze? Vi jest zdrowa! :D O to chodziło! Tak miało być! ❤ Ona na to zasługuje! :D Oni na to zasługują. :)
    Pan trener mnie zirytował. Nie mógł zadzwonić kilka minut później? :p Kiedy pozwolisz, żeby się pocałowali, no? :D
    Z niecierpliwością czekam na dziesiątkę. ❤
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Przepraszam za spóźnienie ale jestem.
    Bardzo urzekła mnie scena z balkonem. Według mnie jest perfekcyjna. Vi jest zdrowa, to mnie najbardziej cieszy. A trener? Tą kwestię zostawię bez żadnego komentarza.
    Czekam na kolejny zwrot akcji
    Weny
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń