– Hej, słońce – usiadł obok niej
na tarasie, pocałował ją w głowę i zamknął w żelaznym uścisku. Blondynka
przytuliła się do niego mocno i przymknęła powieki. – Stęskniłem się, wiesz?
– Ja też – szepnęła nie odsuwając
się od niego. – Muszę ci powiedzieć o czymś bardzo ważnym.
– Coś się stało? – zapytał i
odsunął dziewczynę od siebie. Ta spojrzała na niego ze strachem w oczach, ale
mimo wszystko uniosła kąciki ust. – Mów, bo zaczynam się martwić.
– W porządku – wzięła głęboki
wdech. – Chodzi o to, że… Och, Kiki –
schowała twarz w dłoniach. – Jestem w ciąży.
Minęło sporo czasu nim słowa
wypowiedziane przez Vivienne dotarły do Killiana. Z każdą sekundą coraz
bardziej rozumiał, ale starał się to przetrawić w ciszy. Ciszy, która blondynkę
dobijała. Zaczynała zastanawiać się nad słusznością czynu. Nie była już tak
pewna, czy powinna mówić mu prawdę.
– To znaczy… – odezwał się po
dłuższej chwili. Przełknął głośno ślinę i spojrzał na ukochaną. – Będę
tatusiem? – zapytał, a Vivienne skinęła głową. – Mój Boże, naprawdę? –
westchnął.
– Nie okłamałabym cię – odpowiedziała
szeptem. – Przepraszam.
– Za co, słońce? Przecież… Ja też
tam byłem – powiedział, a na twarz dziewczyny wkradł się cień uśmiechu. –
Poradzimy sobie. Obiecuję, że cię nie zostawię i obiecuję, że postaram się być najlepszym
ojcem dla naszego szkraba. Kocham cię całym sobą – przytulił ją do siebie i
pogłaskał po włosach.
– Dziękuję, że jesteś – powiedziała
i pocałowała jego szyję.
– Zawsze będę, Vi. Nie
pozbędziesz się mnie tak łatwo – odsunął się od niej, aby poprawić jej włosy, a
później złożyć na jej ustach pocałunek.
Uśmiechnęła się, kiedy ją
całował. Była najszczęśliwszą kobietą na świecie. Miała wszystko.
***
Hej!
Och, przepraszam... Zawaliłam. Wiem, że miały być jeszcze dwa rozdziały i dopiero wtedy epilog, ale nie mogłam.
Mimo wszystko, bardzo się cieszę, że kończę tę historię w ten sposób. Nie mogłabym ich skrzywdzić. Co to, to nie! ;)
Chciałabym Wam ogromnie podziękować za to, że byłyście tu ze mną. ♥ Jesteście najlepsze! ;* Być może dzięki mnie ktoś polubi Szwajcarów? :D
Jak mówiłam, wraz z epilogiem tu, na Stefku i Julii pojawia się pierwszy rozdział. KLIK
Jeśli chodzi o moje zaległości u Was, a są i to duże... To wiecie, wszystko nadrobię. Obiecuję! ;)
Ściskam i jeszcze raz dziękuję ♥♥♥♥♥
Jestem :)
OdpowiedzUsuńCo Ty odwalasz? Twoje niespodzianki jakoś mnie nie cieszą, wiesz? Nastawiłam się na więcej, a Ty co? Tak po prostu 'epilog'..
Ależ ja mam życie z Tobą.. ale i tak Cię kocham :D
Dobrze, że ich nie skrzywdziłaś! Tego bym nie wybaczyła, o na pewno nie!
Ja już lubię Szwajcarów, to właśnie dzięki Tobie, więc odnosisz sukces xD
Zaraz przenoszę się do Stefcia, a Ty wracaj już z tego prysznica :D
Buziaki ;**
Dobrze, że skończyło się dobrze, ale jednak za szybko i zbyt nagle... I do szczęścia brakowałoby mi choćby słówka, że z mamą Vivi wszystko OK, na tyle, ile może być OK ;)
OdpowiedzUsuńA dziewczyny przewidziały, że doczekamy się tu dzieciaczka :D
To było pierwsze Twoje opowiadanie, które czytałam i po prostu mi się podobało :) Teraz lecę zobaczyć nowe, chociaż ich bohaterów zapewne ponownie nie znam :D
Pozdrawiam :*
Jestem!
OdpowiedzUsuńI normalnie jakoś tak smutno mi się zrobiło. 😡 Nie spodziewałam się, że tak szybko to się skończy, ale cieszy mnie fakt, że kończysz to happy endem! 😊
No i tak, zdecydowanie zwiększyłaś tą historią moją sympatię do Szwajcarów! 😄
Pozdrawiam serdecznie! ❤
Cześć :D
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się epilogu tak szybko, ale może właśnie dobrze się stało? Może właśnie trzeba było zakończyć tą historię teraz? Właśnie tak?
Mimo wszystko jest cudownie :D
Bardzo polubiłam to opowiadanie.
I Szwajcarów też :D Na pewno będę do nich miała sentyment podczas nowego sezonu :D
Dziękuję Ci za to opowiadanie. Bo pokazuje, że trzeba walczyć z przeciwnościami losu, bo może nas spotkać nagroda za te wszystkie cierpienia.
Niechaj dzieciaczek będzie zdrowy :D
Aż chce się napisać czekam na następny, ale przecież nie kończysz całkiem (dzięki Bogu!). Już mikam na kolejną historię :D
Buziaki ;*
Jak to epilog? ;c Ja się nastawiłam, że będzie jeszcze jakiś rozdział i dopiero epilog, a tu taka niemiła niespodzianka. Chociaż... Gdybyś miała zakończyć to opowiadanie jakoś tragicznie, ale dopisać jeszcze z dwa rozdziały, to już wolę to zakończenie, co jest. Brakuje mi tu tylko jednego, bo tak to wszystko jest idealnie. Co się stało z Matką Vivienne? ;c Może zrobiłaś to specjalnie, abyśmy same sobie ten scenariusz wymyśliły? Jeśli tak, to w mojej wersji jej matka wyzdrowiała i żyje szczęśliwie. :D
OdpowiedzUsuńSmutno mi, że to już koniec. To opowiadanie było jednym z moich ulubionych, w czołowej dziesiątce, a nawet piątce. Ale przecież jak dobrze wszyscy wiemy, wszystko co dobre kiedyś się kończy. ;c
Szwajcarów lubiłam już dawno, ale dzięki Tobie ta sympatia wzrosła o dobre kilka procent jak nie więcej. ❤
Dziękuję za to wspaniałe opowiadanie!
Ściskam. ;**
Ale że jaki epilog?
OdpowiedzUsuńJa tu czekam z niecierpliwością na te jeszcze dwa rozdziały a ty mi wyskakujesz z komentarzem o epilogu.
Ehhh... :(
Właściwie to... kompozycja otwarta?
jeżeli tak to dopowiadam sobie, że mama Vi wyzdrowiała i pomaga im wychowywać wnuka, który poszedł w ślady tatusia i podbija skocznie świata! idealne zakończenie, prawda? <3
Szwajcarów lubiłam już wcześniej, ale dzięki tobie polubiłam ich jeszcze bardziej :D no dobra. Egloff jest wyjątkiem xD
Przenoszę się do Stefcia i Julci.
A tutaj zostawiam podziękowania za tak wspaniałą historię <3
Gdy zobaczyłam, że epilog niemalże tutaj przybiegłam. :o (o ile tak mogę to nazwać... xd)
OdpowiedzUsuńKochana, on jest doskonały! Co nie zmienia fakt, że jestem zaskoczona! Miałam nadzieję, że jeszcze długo nacieszymy się losami naszej dwójki, a tymczasem...
Mimo wszystko ten epilog jest piękny. ♥ Kiedy go czytałam miałam wielki uśmiech na twarzy. ^^ Oni tak doskonale do siebie pasują! Będą wspaniałymi rodzicami, bo przecież to dziecko jest owocem wielkiej miłości. ♥
Kochana, dziękuję Ci za to opowiadanie.
Dziękuję za tych bohaterów.
Dziękuję za wszystkie emocje.
Dziękuję za wszystkie wątki.
Dziękuję, że znajdowałaś czas, by dzielić się z nami swoim talentem. ♥
Po prostu dziękuję! ♥
Hej :)
OdpowiedzUsuńJestem i tutaj :)
Bardzo mi sie to opowiadanie podobało. Szkoda,że jednak skończyło sie szybciej niż planowałaś :( Mimo wszystko cieszę się,że zakończyło sie happy endem :)
Było mi tu genialnie i smutno,że musze się z tym rozstać :/
Ale twoja następna historia napewno bedzie równie świetna :)
Życzę weny :*
Buźka :**
Jak ja się cieszę, że wszystko tak dobrze się skończyło i Killian zachował się tak, jak na prawdziwego mężczyznę przystało :-)
OdpowiedzUsuńUważam jednak, że to opowiadanie było zdecydowanie za krótkie, ale taki był Twój plan, Twoja decyzja. Pozwoliłaś nam jednak nacieszyć się szczęściem naszych zakochańców po długim oczekiwaniu, aż któreś z nich zrobi pierwszy krok i przyzna się przed samym sobą, że kocha tę drugą i osobę.
Plotę jakieś głupotki...
W każdym razie dziękuję bardzo za to opowiadanie. Było wyjątkowe, jak każde zresztą :-)
Pozdrawiam!
Melduję się!
OdpowiedzUsuńEpilog... wiesz ty co, nie tego się spodziewałam. Zaskoczyłaś mnie. Ale wszystko co dobre, szybko się kończy, prawda?
Ale może to i dobrze, że ta historia zakończyła swój bieg w takim, a nie innym momencie? Chociaż jak dla mnie trwała zdecydowanie za krótko :) Cóż, piękny epilog, uroczy. Przyznam szczerze, że tak odrobinkę bardziej polubiłam naszych Szwajcarów, więc chyba osiągnęłaś zamierzony efekt twórczy :D
Dziękuję kochana za to opowiadanie, bo za każdym razem wpadałam tutaj z wielką przyjemnością. Całość była świetna, dopracowana, zresztą przy twoich umiejętnościach chyba nie mogło być inaczej. Dziękuję za to, że znalazłaś czas, żeby coś dla nas stworzyć ♥
Życzę duuuużo weny na kolejne perełki i zaraz melduję się też na następnym blogu!
Buziaki :**
Jestem :)
OdpowiedzUsuńKochana, wcale nie zawaliłaś!
Epilog piękny ^^
Killian zawsze był kochany i kolejny raz to udowodnił.
Jego cudne słowa wobec Vivi. Aż się buzia śmieje :)
To normalne, że dziewczyna bała mu się powiedzieć, ale reakcja chłopaka była taka jak powinna być!
Od początku życzyłam naszym bohaterom szczęścia.
Pasowali do siebie jak mało kto. Naprawdę!
Kochana, to ja dziękuję Ci za to opowiadanie :) Cały czas zastanawiałam się co będzie dalej i z chęcią przychodziłam na kolejne rozdziały!
Lubiłam Szwajcarów, ale dzięki Tobie polubiłam ich jeszcze bardziej!
Buziaki ;***
Już koniec? Ej!
OdpowiedzUsuńSerio, czegoś mi brakuje...
Niby fajnie się kończy, bo jest pozytywnie. I ciąża, i miłość... Ale czegoś tu brak, być może tych rozdziałów, które mogły być...
Jestem Ci naprawdę wdzięczna za takie opowiadanie. Opowiadanie, które było, jest i będzie dla mnie... piękne. <3
OdpowiedzUsuńEpilog = kawał dobrej roboty. Można powiedzieć, że napawa optymizmem, pokazuje nowe możliwości bohaterów, ich nowe szanse, a przede wszystkim - SZCZĘŚCIE! <3
Najczęściej w epilogach jest jakiś haczyk bądź wcale nie kończą się one szczęśliwie, a na pewno nie tak pozytywne, jak to Twoje i to mi głównie się podoba. To nawet mnie, jako człowieka, daje jakąś nadzieję, że happy endy jednak istnieją.
Dziękuję za WSZYSTKO! <33
jestem w koncu i ja. tak szczerze, gdy zobaczyłam powiadomienie o epilogu myślałam, że jestem do tyłu, ale nie. Nie znaczy to, że się nie cieszę, a wręcz przeciwnie!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak pokochałam to opowiadanie i te postaci - nie wyobrażam sobie już nadrabiania blogów bez tego fanfika XD
Oczywiście, że pokochałam Szwajcarów, a przede wszystkim naszego głównego bohatera, mimo że kochałam go już wcześniej haha.
Szkoda, że to już koniec, ale... to chyba lepiej, niż gdybyś miała ich krzywdzić, czyż nie?
ja też dziękuję za wszystko i zawitam w końcu na innych blogach
Pozdrawiam!
Już koniec....ogromna szkoda :(
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że kazałam na siebie długo czekać, ale ostatni czas był bardzo ciężko, dużo nauki i w ogóle...ale dzisiaj jestem.
Koniec i pojawia się mała kruszynka. Vivienne i Killian będą na pewno oboje cudownymi rodzicami. Kochają się mocno i wspólnie pokonali wszystkie przeciwności losu. To takie piękne.
Cudowna historia i kolejna za nami. Życzę weny i lecę nadrobić zaległości na twoich , pozostałych opowiadaniach. Buziaki :*
Hejka kochana,znow spozniona ale przepraszam,szkila.. mam.nadzieje ze rozumiesz..
OdpowiedzUsuńSzkoda ze nie przedluzylas tej historii,ale to twoja decyzja i calym serduchem ja szanuje.
Koncowka przeslodka i niezwykla. Mama Vi jednak miala racje,ze niedlugo byc.moze zostanie babcia.
Jest mi smutno ze nie bede mogla czytac kontynuacji tej niezwyklej historii. Chce ci takze podziekowac za przeznaczony czas by cos takiego niesamowitego zrobic.
Pozdrawiam :*
Hejka Kochana!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już koniec. Liczyłam, że jeszcze trochę się pocieszymy historią Vi i Killiana, ale zakończenie mi się podoba. Urocze! 😍
I co mogę jeszcze powiedzieć? Po prosty dziękuję, że mogłam przeczytać tą historię! ❤
Pozdrawiam, Aniaa :*
Ps. Przepraszam, że zjawiam się dopiero teraz, ale pozwolisz, że nie będę się tłumaczyć. :)
Można też inaczej
OdpowiedzUsuńhttp://schizoljas.blogspot.com/2017/08/posuchac.html