Nie mógł spać. Kręcił się z boku
na bok z zamkniętymi powiekami. Coś nie dawało mu spokoju. Westchnął i
wyciągnął dłoń w stronę miejsca, w którym powinna być Vivienne. Powinna, bo
nikogo tam nie znalazł. Otworzył oczy i usiadł, a potem rozejrzał się dookoła.
Dopiero po chwili dostrzegł uchylone drzwi łazienki. Nie zwróciłby na to uwagi,
gdyby nie zapalone światło. Coś musiało być nie tak. Wyszedł z łóżka i wszedł
do pomieszczenia obok, gdzie dostrzegł Vi siedzącą na zimnych płytkach. Głowę
miała spuszczoną, a nogi podciągnęła pod brodę. Podszedł do niej i usiadł obok.
Dopiero wtedy podniosła głowę i spojrzała na niego zapłakanymi oczami.
- Hej, co jest? – zapytał szeptem
i założył jej za ucho kosmyk włosów. Pokręciła głową i przytuliła się do niego
mocno. Objął ją i posadził na swoich kolanach. Zaczął ją głaskać po plecach,
chciał sprawić, żeby się uspokoiła, żeby wszystko znów było dobrze. Nie miał
pojęcia co się stało, ale nienawidził ją widywać w takim stanie.
- Miałam koszmar – powiedziała po
kilkunastu minutach, kiedy już się uspokoiła. – To było takie realne. Wiem, że
to głupie… Płakać przez sen, ale znów mi się śniło, że cię straciłam.
- Ćśś – szepnął, przytulając ją
jeszcze mocniej do siebie. – Nie stracisz mnie, obiecuję. Jesteś całym moim
światem, wiesz?
Odsunęła się od niego i uniosła
kąciki ust do góry. Podniosła się i wyciągnęła do niego dłoń.
- Chodźmy spać, Kiki –
powiedziała i chwilę później razem z brunetem leżała w łóżku. Przytuliła się do
niego. – Kocham cię – złożyła czuły pocałunek na jego ustach, na co chłopak się
uśmiechnął.
- Nawet nie wiesz jak bardzo ja
kocham ciebie – przejechał nosem po jej policzku. – Śpij, Vivi.
Zamknęła oczy i wtuliła się
jeszcze bardziej w bruneta, który pocałował ją w głowę i także zamknął oczy.
~*~
Kiedy wrócił z treningu zastał
blondynkę na balkonie. Stała oparta o barierkę i wpatrywała się w ocean.
Killian uśmiechnął się do siebie i podszedł do niej. Objął ją i pocałował w
policzek. Dziewczyna zadrżała.
- Hm? – oparł podbródek o ramię ukochanej.
- Twoja mama dzwoniła –
powiedziała i odwróciła się przodem do niego.
- Stęskniła się za synkiem? –
wywrócił oczami, ale widząc minę Vivienne, spoważniał. – Co się stało?
- Elliott miał wypadek –
westchnęła.
- Jaki wypadek?
- Twoja mama była roztrzęsiona i
nic nie zrozumiałam. Oddzwoń do niej
Wyciągnął telefon i wybrał numer
do matki. W tym samym czasie Vivienne weszła z powrotem do pokoju i usiadła na
łóżko. Wzięła do ręki swój telefon i westchnęła. Minął już tydzień, a jej
rodzicielka zadzwoniła do niej zaledwie raz. Do tego pierwszego dnia. Nie raz
próbowała z nią porozmawiać, ale ta ją zbywała. Dziewiętnastolatka nie miała pojęcia o co
chodziło. Po kilku minutach wrócił także Killian. Położył się obok blondynki i pociągnął
ją w swoją stronę.
- I co? – zapytała, kiedy leżała
wtulona w niego.
- Nic poważnego się nie stało. Na
początku było dużo krzyku, krwi, ale skończyło się jednym złamaniem –
powiedział i po chwili pocałował ją. – Stęskniłem się za tobą.
- Byłeś tylko na treningu –
zaśmiała się.
Brunet wpił się w usta blondynki
i przekręcił ją tak, że była pod nim. Całował zachłannie jej usta, a kiedy jego
ręka wylądowała pod jej koszulką, dziewczyna odsunęła go od siebie.
- Muszę ci o czymś powiedzieć –
usiadła i poprawiła ubranie. Spojrzał na nią uważnie. Nie miał pojęcia o co
chodziło. Już drugi raz mu nie pozwoliła. – Chodzi o to, że… że… Ech, no… Ja
nigdy
- Naprawdę? – uśmiechnął się
szeroko i położył dłoń na jej policzku. – Nie masz się czym przejmować, Vivi –
przysunął się do niej i delikatnie ją pocałował. – Cieszę się, że będę pierwszy
i może ostatni.
- Mam taką nadzieję – uśmiechnęła
się, a do tej pory rumiane policzki wróciły do naturalnego koloru. Poczuła się
pewniej i dlatego też teraz to ona całowała go zachłannie. Poczuła dziwne
ciepło na dole podbrzusza. Nie myślała jednak o tym, kiedy była tylko ona i
Killian. Brunet delikatnie ułożył ją na łóżku i zjechał ustami do jej szyi, a
później także na dekolt. Dłonie Vivienne błądziły po plecach skoczka, a w
miejscach, gdzie go dotykała poczuł przyjemne mrowienie. Peier pociągnął Keller
do góry i zdjął z jej ciała błękitną koszulę i pomógł jej w pozbyciu się
swojej. Znów ją położył i pocałował bliznę na jej brzuchu. Delikatnie gładził
przy tym jej skórę, na której pojawiła się gęsia skórka. Kiedy ustami doszedł
do spodenek rozpiął je, zdjął i rzucił za siebie. Kiedy byli już całkowicie
nadzy znów całował jej usta. Killian Spojrzał w jej oczy i kiedy skinęła głową
delikatnie rozszerzył jej nogi i równie delikatnie wszedł w nią. Z ust
blondynki wyrwało się westchnienie. Brunet przyśpieszył, a ona tworzyła usta i
znów westchnęła. Rozkoszowała się tym co jej dawał. Objęła jego plecy dłońmi i
całkowicie mu się oddała. Wspólnie pokonywali drogę ku spełnieniu. Kiedy oboje
niemal w tym samym czasie je osiągnęli z ich gardeł wydobyły się zduszone jęki.
- Tak strasznie cię kocham – Killian
szepnął wprost w jej włosy, kiedy już
leżeli wtuleni w siebie.
- Ja ciebie też, Kiki. Zawsze
będę – uniosła kąciki ust i przytuliła się do niego jeszcze bardziej. Zamknęła
oczy i chwilę później zasnęła.
~*~
Na śniadaniu usiadła z Celine i wspólnie
przyglądały się jak Killian i Luca wysyłają w ich stronę uśmiechy. Zawodnicy wraz
z trenerem rozmawiali o efektach swojej tygodniowej pracy. Blondynki wróciły do
jedzenia i rozmowy.
- I jak było? – Celine poruszyła
brwiami i lekko szturchnęła Vivienne. Ta spojrzała na nią zdziwiona. – Och, nie
udawaj. Następnym razem zamknijcie drzwi balkonowe, proszę. Luca przez was też
nabrał ochoty – wywróciła oczami, a Vi poczuła jak na jej policzki wkradają się
rumieńce. – Biorąc pod uwagę jacy jesteście zmęczeni, musiało być dobrze.
- Celine – jęknęła. – Daruj sobie.
- Nie śmieję się, cieszę się.
Nigdy nie był taki szczęśliwy – powiedział i spojrzała na Killiana, który
ziewnął. – I zmęczony
Keller uniosła brwi, ale nic już
nie powiedziała. Wróciła do spożywania śniadania. Po kilku minutach tuż obok
niej pojawił się Peier, który pocałował ją w policzek i usiadł obok.
- Co dziś robimy? – zapytał,
kiedy i Egloff do nich dołączył.
- Plaża – Celine uśmiechnęła się i
przybiła piątkę z Vivienne.
- Co? Znowu będziecie się smażyć?
– Luca opadł na oparcie. – Nie możecie się czasem poruszać?
- Jak nie chcecie to nie musicie
z nami iść. Znajdziemy jakieś towarzystwo. Pełno tam przystojnych Hiszpanów –
Vi zaśmiała się i puściła oko do Celine.
- Nie wiem jak ty, ale ja idę z
nimi – Killian objął swoją dziewczynę, która tylko wywróciła oczami.
Zaraz po skończonym śniadaniu
udali się do swoich pokojów, aby przebrać się przygotować do wyjścia. Vivi
wyjęła strój i skierowała się do łazienki.
- Możesz się tu przebrać. Widziałem
cię już nago – uśmiechnął się szeroko. Blondynka popukała się w czoło i
zniknęła za drzwiami. Killian westchnął i położył się na łóżku, kiedy usłyszał
dźwięk telefonu dziewczyny. Wziął go do ręki i zauważył nową wiadomość.
- Twoja mama do ciebie napisała! –
krzyknął.
- Odczytaj – usłyszał, więc
posłusznie otworzył SMS-a, przeleciał wzrokiem po tekście.
- O Boże…
***
Cześć! (;
Jest i czternastka. Wiecie co jest śmieszne? Piszę o szwajcarskich skoczkach w Hiszpanii na obozie przygotowawczym, a wiecie gdzie oni teraz naprawdę są? No w Hiszpanii na obozie... :D
Dobra, czytajcie i podzielcie się ze mną swoimi opiniami, a ja lecę trochę u Was nadrobić :)
Ściskam ;*
***
Cześć! (;
Jest i czternastka. Wiecie co jest śmieszne? Piszę o szwajcarskich skoczkach w Hiszpanii na obozie przygotowawczym, a wiecie gdzie oni teraz naprawdę są? No w Hiszpanii na obozie... :D
Dobra, czytajcie i podzielcie się ze mną swoimi opiniami, a ja lecę trochę u Was nadrobić :)
Ściskam ;*
Haha.. Jaki zbieg okoliczności. :D
OdpowiedzUsuńWiesz, że ktoś przeczytał Twoje opowiadanie i podchwycił Twój pomysł na obóz w Hiszpanii?
Początek rozdziału taki kochany, słodki i ogólnie cudowny, ale końcówka... Może nie było w niej nic dosłownie strasznego, ale coś mi się wydaję, dzięki reakcji Killiana, że Vivienne może znów być chora. Albo ktoś z jej otoczenia. Ale mam nadzieję, że jednak się mylę.
Rozdział obłędny!
Z niecierpliwością czekam na kolejny i dużo weny życzę.
Ściskam. ;***
Głupia autokorekta w telefonie... Tam powinno być: "Wiesz, może ktoś przeczytał Twoje opowiadanie..."
Usuń"Może" zamiast "że".
;c
Urywanie czymś takim powinno być zakazane! Tutaj pięknie, fajnie, a potem tylko jedno "o Boże". I teraz zastanawiajcie się, kochani czytelnicy, o co chodzi, a ja będę miała przednią zabawę! :D Dobra, dobra. Też tak robię. Bo lubię. I mogę :D
OdpowiedzUsuńNie pozostaje nic innego, jak czekać na wyjaśnienie i ściskać kciuki, żeby to nie było nic złego.
Do następnego! ;*
Jestem i tu!
OdpowiedzUsuńKochana, rozdział pierwsza klasa ^^ Zresztą, czy u ciebie mógłby być inny?
Ależ nam się słodko zrobiło! Naprawdę aż chce się patrzeć na naszą dwójkę, bo pasują do siebie jak dwie krople wody. W sumie, od samego początku chyba tak było :)
Wiesz ty co, w takich momentach się nie kończy! Serca nie masz, naprawdę... co nie zmienia faktu, że jeszcze bardziej czekam na kolejny rozdział i wyjaśnienie sprawy. Oby to nie był początek czegoś złego...
Buziaki :**
Jestem :)
OdpowiedzUsuńTo był bardzo krótki foch.. nie mogłam sobie przecież odmówić skomentowania tego wyżej :D
Ale dlaczego kończysz w takim momencie, co? To był najbardziej brutalny koniec w twoim wykonaniu. Mam jednak nadzieję, że będzie wszystko dobrze, że to nic poważnego.
Początek taki słodziutki.. ach.. przyjemnie się zrobiło xD
Z nich to taka kochana parka! :D
Czekam na kolejny, nie mam wyjścia za bardzo jak uzbroić się w cierpliwość..
Pozdrawiam rybeńko :*
Hejo! ;*
OdpowiedzUsuńSkarbie, Ty mój... znów taka emocjonująca końcówka, no! ;o Masakra z Tobą, wiesz? ;o Trzymasz w niepewności i trzymasz... ;c A ja chcę już wiedzieć, co dalej, no... Bo co mogło być napisane w tym smsie?! ;o Mogło być dosłownie wszystko, a w głowie mam same domysły. ;o
Pisz szybko następny, rozdział! <3
Buziam. ;**
Początek mnie przestraszył, chwilę później wyluzowałam, by znów później gryźć paznokcie ze stresu i przejęcia, a to co na koniec... Borze zielony i szumiący... Jak tak mogłaś?!
OdpowiedzUsuńDzień dobry / dobry wieczór :D
OdpowiedzUsuńOoo! Wreszcie się stało ;) Pięknie,słodko...ogólnie cudownie! To na końcu trochę mnie zmyliło...Co chce przekazać ten SMS? Trochę się boję :/
Czekam na kolejny ;)
Weny życzę :)
Buźka :**
Hellou!
OdpowiedzUsuńJak nam się słodko i nawet dość gorąco zrobiło ;-) Naprawdę, początek był powalający. Oczywiście ciąg dalszy także. Eh, ta dowcipna Celina, która musi wszystko wiedzieć i słyszeć ;-)
Tylko niestety ta końcówka. Z jednej strony widok wiadomości od matki dziewczyny mogła sprawić miłą niespodziankę, że wreszcie się odezwała, ale słowo Killiana po odczytaniu wiadomości - niczego dobrego nie wróżą. Kurcze, ja nie chciałabym być na jego miejscu, czyli odebrać złą wiadomość i potem ją przekazać. Lepiej niech nie kombinuje, tylko pokaże SMS dziewczynie.
Boję się kolejnego rozdziału, ale i tak nie mogę się go doczekać.
Buziaki :**
Cześć!
OdpowiedzUsuńI stało się! Killian dobrał się do miodu 😝
Dobrze, że Elliottowi nic nie jest. Niepotrzebnie mama Kiki ich nastraszyła.
Bardziej martwi mnie jednak ten SMS. Vi będzie zdrowa, prawda? Nie zachoruje znowu? Nie nie teraz, kiedy im się układa.
Czekam niecierpliwie na następny 😄
Buziaki :*
Uwielbiam tę dwójkę, zdecydowanie. ;D Idealnie do siebie pasują. W końcu połączyła ich przyjaźń, z której urodziła się miłość. :)
OdpowiedzUsuńFragmenty z ich udziałem są takie oh, ah. ;D Ale ta końcówka trochę mnie przeraziła, o ile mogę to tak ująć. Mam nadzieję, że nic się nie stało jej mamie.
Z niecierpliwością czekam na kolejny! :)
Pozdrawiam serdecznie! ;*
PS: Przepraszam za taki brak ładu i składu, ale studenckie wieczory i noce nie należą do najprzyjemniejszych, szczególnie z projektami u boku. ;D Mam nadzieję, że mi wybaczysz. ;*
Jej, ale się słodko zrobiło :) Oni byli dobie pisani od początku, wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły, że prędzej czy później będą razem. Tylko trochę na końcu serce zabiło dwa razy szybciej, niż powinno. Oby nic poważnego się nie stało...
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział ;)
Pozdrawiam i weny życzę! :))
Killian jest tutaj normalnie idealnym ideałem. ja na jego miejscu bym się w życiu nie obudziła (syndrom niedźwiedziego snu xD), a on tak instynktownie wyczuł, że coś jest nie tak.
OdpowiedzUsuńSłodko, słodko aw aw *.* Vi i Killian to naprawdę idealna para, dwójka ludzi pasujących do siebie idealnie jak malibu do mleka <3
Ale żeby znowu urywać w takim momencie?
to powinno być karalne, czy coś... -.-
Czekam na następny! :*
Hejka Kochana :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do LA, więcej szczegółów tutaj: http://kochac-kolejny-raz.blogspot.com/p/liebster-award.html
Pozdrawiam! ;*
Jestem :)
OdpowiedzUsuńKochana, kolejny raz serwujesz nam cudowny rozdział!
Cieszę się, że Vivi się przełamała i powiedziała Killianowi o pewnym fakcie :D
Jak widać to żaden wstyd, a on się jeszcze ucieszył. Wiedziałam, że tak będzie :D
Martwi mnie ta ostatnia wiadomość.
Nie wiem o co chodzi.
Jestem pod wielkim znakiem zapytania.
Nawet nie wiesz, jak zazdroszczę tej Hiszpanii ^^ Jejku ^^
Do kolejnego!
Buziaki ;***
Wow... :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się. ^^
Bardzo mi się podoba. ♥
Nasi bohaterowie są w sobie tak szaleńczo zakochani i oddani. ♥
Kiedy Vi miała ten koszmar... Killian zachował się naprawdę pięknie. Dodał jej wsparcia i otuchy. ♥ Takiego chłopaka to ja mieć mogę. ♥
I niesamowicie podobała mi się reakcja skoczka na wieść, że to on będzie pierwszym partnerem Vi... To również było urocze. ^
Sielanka sielanką, a tutaj co? Jakaś zła wiadomość? Mam nadzieję, że nic się nie stało... :((
Z niecierpliwością czekam na kolejny ♥
Buziaki :*