15 lutego 2016

Rozdział siódmy

Obudziła się zalana potem. Miała wrażenie, że jej umysł rozdziela się na miliony pojedynczych niteczek, a każda odbierała ból oraz strach ze zwiększoną mocą. Rozrywające na kawałeczki przerażenie, rozsadzające ją od środka, wyciskające łzy z oczu. Usiadła gwałtownie na łóżku, starając się wyrwać z uścisku koszmaru. Serce waliło jej jak szalone, oddech nie pozostawał w tyle. Starała się uspokoić. Przed oczami wciąż miała obraz śmierci. Śmierci Killiana. Nie zwracała uwagi na godzinę, bo nie obchodziło ją to. Wzięła do drżącej dłoni telefon i od razu weszła w połączenia, co sprawiło jej nie mały problem. Ostatnio wybierane. Kiki. Oddychała głęboko, a przerażenie wzrastało z każdym sygnałem.
- Halo? Vi? – kiedy usłyszała jego głos, odetchnęła z ulgą.
- Wszystko w porządku?
- Wiesz, że jest trzecia w nocy? – zapytał, a blondynka zacisnęła usta. No tak, mogła pomyśleć. – Co się stało?
- Dlaczego miałoby się coś stać?
- Znam cię, zwykle nie dzwonisz w środku nocy. Co się stało?
- Po prostu… - wzięła głęboki wdech. Co miała mu powiedzieć? Że miała koszmar, w którym go traciła i musiała upewnić się, że wszystko z nim w porządku? – Chciałam wiedzieć czy wszystko w porządku.
- Nie mogłaś zadzwonić rano? – ziewnął.
- Przepraszam. Miałam koszmar.
- To tylko sen, mała. Nie przejmuj się. Idź spać, nie myśl o tym. Wszystko jest w porządku.
- Kiki, tęsknie za tobą
- Ja za tobą też, a teraz śpij – powiedział i rozłączył się.

*

Kiedy Killian rano obudził się, w pokoju zastał puste łóżko współlokatora. Nie miał pojęcia, gdzie podział się Luca, ale nie było w tym nic dziwnego, że go nie było. Czasami znikał. Prawdopodobnie rozmowa z Celine go tak pochłonęła. Brunet wywrócił oczami na samą myśl, ale chwilę później pomyślał o Vivienne i ich dziwnej rozmowie w nocy. Zastanawiał się nawet czy to naprawdę się wydarzyło. Jeśli tak to… Martwiło go to. Pamiętał doskonale, że blondynka miewała koszmary tylko, kiedy się bała. Czyżby teraz bała się czegoś? Tylko czego… Wyników badań? A może coś się jej stało? Może ktoś zrobił jej krzywdę. Że też musiał wyjechać na zgrupowanie.
- Siema – do pokoju wszedł wyszczerzony Egloff z telefonem w dłoni. No tak, Celine.
- Siema – przywitał się i ziewnął. – Co tam u Celine?
- Skąd przypuszczenie, że z nią rozmawiałem?
- Bo szczerzysz się jak głupi? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Nie prawda – prychnął. – Nawet jeśli, to co? To moja dziewczyna. Za to ty szczerzysz się jak rozmawiasz z Vivienne i nie wykręcisz się, młody człowieku.
- Jesteśmy przyjaciółmi, to chyba normalne, że się uśmiecham
- Normalne to by było, gdybyście rzeczywiście zachowywali się jak przyjaciele. Nie możesz jej powiedzieć, że chcesz czegoś więcej? – zapytał i padł na łóżko. – Nie wykręcaj się dłużej.
- Sam nie wiem – westchnął i ukrył twarz w dłoniach. – To takie trudne.
- Co jest trudne?
- Przyznanie się przed samym sobą, że jednak czuję coś do Vi.

*

Czas, kiedy Killian był na zgrupowaniu, dla Vivienne dłużył się w nieskończoność. Nie potrafiła znaleźć dla siebie miejsca, do tego była jeszcze bardziej marudna niż zwykle. Kilka razy rozmawiała z Celine, ale to tyle. Chciała, żeby jej przyjaciel wrócił. Potrzebowała go. Do tego te całe badania…
Kiedy otrzymała wyniki bała się. Przerażenie wstrząsało jej ciałem. To co było w środku koperty miało wydać wyrok. Gdyby się okazało, że… To wróciło, nie dałaby sobie rady. Była też przekonana, że i Killian nie poradziłby sobie. Wzięła kilka głębokich oddechów.
- Raz się żyje – westchnęła, a potem pacnęła się w czoło. Co jak co, ale to zdanie było chyba zbyt trafne.
Drżącymi dłońmi otworzyła kopertę. Spojrzała na rzędy literek i cyferek. Sprawdzając czy, aby mieści się w normie. Wszystkie były prawidłowe. Wszystkie z wyjątkiem jednego. Poczuła się jakby ktoś dał jej w twarz. Przecież miało być tak pięknie. Teraz, przez jeden głupi wynik, nie będzie. Może tak miało być? Poczuła jak spod jej powiek wydobywają się słone łzy. Nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Wyciągnęła telefon i go wyłączyła, a później weszła do łóżka, nakrywając się po samą głowę. Przyłożyła głowę do poduszki i dała upust swoim emocjom.

*
  
- Nadal nie odbiera – brunet zaczął panikować. Od godziny próbował skontaktować się z Vivienne, ale bezskutecznie. – A co jeśli coś się stało?
- Gdyby coś się stało, na pewno jej matka by cię powiadomiła, tak? – Luca miał już dość słuchania biadolenia swojego przyjaciela. – Może jest zajęta? No nie wiem… Poszła na randkę?
- Randkę? Proszę cię…
- Jest ładna, na pewno podoba się niejednemu – powiedział. Killian zmarszczył brwi. Luca miał rację. Vivienne była przecież piękna, nie jeden chciałby być na jego miejscu.
- Może – wzruszył ramionami, chociaż w środku poczuł się dziwnie. Jakby… Nie, to niemożliwe.
- Marco by się pewnie spodobała. Co ty na to, żeby ich poznać ze sobą?
- Grigoli? – prychnął.
- No tak, zapomniałem. Wolałbyś ty iść z nią na randkę – zarechotał. – Zaproś ją jak wrócimy. Przecież sam już przyznałeś, że podoba ci się.
- Myślisz, że to takie proste – znów prychnął. – Przecież to jasne, że ona nic do mnie nie czuje. Nie mogę ot tak powiedzieć jej, że chciałbym, żeby między nami było coś więcej i zaprosić na randkę – powiedział, po raz kolejny wybierając numer do przyjaciółki. – Zresztą teraz ważne jest co się z nią dzieje.
Egloff wypuścił głośno powietrze i poszedł do łazienki. Killian w tym czas znów spróbował się dodzwonić do Vi. Niepokojące było to, że nie odbierała. Przecież nigdy coś takiego się nie działo. Położył się na łóżku i zaczął rozmyślać nad tym co mówił Luca. Był zazdrosny, kiedy ten zaproponował, że mogliby poznać Vivienne z Marco. Poza tym to on znał dłużej Vi, znał ją lepiej i doskonale wiedział co było dla niej dobre i co sprawiłoby, że byłaby szczęśliwa. W każdym razie nie było to spotkanie z Grigolim.

*

 Kiedy obudziła się następnego dnia, zrozumiała, że to wszystko nie było tylko snem. To była rzeczywistość. Oczywiście, zdawała sobie sprawę, że jeden zły wynik nie oznaczał ponownego wyjazdu i opuszczenia Killiana. Możliwości było sporo. Może to tylko pomyłka? Może…
Wyciągnęła dłoń po telefon, który włączyła. Chwilę później zauważyła kilkadziesiąt nieodebranych połączeń od Killiana. Doszło do niej wtedy, że koszmarnie musiał się martwić, nie odbierała, nie dawała znaku życia przez cały dzień. Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia… Mógł pomyśleć wszystko. Od razu wybrała jego numer. Miała tylko nadzieję, że nie będzie zły.
- Vivienne? Mój Boże, martwiłem się – usłyszała zatroskany głos i mimo wszystko uśmiechnęła się do siebie.
- Przepraszam, miałam wyłączony telefon… Coś się stało?
- Chciałem po prostu z tobą porozmawiać. Dlaczego odcięłaś się od świata? – tak dobrze ją znał. Wiedział, że coś było nie tak.  
- Przyszły wyniki – powiedziała po chwili milczenia.
- I jak? Wszystko dobrze, prawda? – zapytał, ale Vi nic nie odpowiedziała. – Powiedz, że wszystko jest dobrze, że jesteś całkowicie zdrowa. Powiedz!
- Nie mogę. Nie wiem co postanowią lekarze, ale… Nie poddam się – znów musiała go pocieszać, kiedy to on powinien to robić.
- Będzie dobrze – powtarzał szeptem. – Musi być dobrze – blondynka miała wrażenie, że mówił do siebie, przekonując siebie samego, że wszystko będzie dobrze.

***
Heej :)
Uff, co za męczarnia z tym rozdziałem była. Na szczęście skończyłam i dodałam.
No to... Killian się już nie broni. Jak myślicie, kiedy Vivienne trafi strzała Amora? :D
Już pisałam to na innym blogu, ale napiszę i tutaj: 
Szykuję też coś nowego, ale nie zacznę przed końcem sezonu. Chciałabym wystartować 25 marca lub 1 kwietnia, jeszcze nie mam pewności co do szczegółów (chociaż bardziej prawdopodobna jest ta druga data). Jak chcecie możecie wejść, zapoznać się z bohaterami czy co tam chcecie :D -> Nie idealni.
Do następnego, buziaki :* 

21 komentarzy:

  1. Jestem :)
    Jak sobie życzyłaś, jestem teraz.. nie później, więc doceń to :D
    A teraz rozdział..
    Vivienne i strzała amora? Kurczę.. może tak głęboko już ją trafiła, tylko się maskuje? xD
    Za to Killian już żadnej tajemnicy z tego nie robi. I dobrze.. bo myślałam, że on się ujawni dopiero w epilogu.. xDD
    Ej! Z Vi ma być wszystko dobrze! Te wyniki to pomyłka i tak masz to rozegrać, jasne? Bo inaczej.. wiem, gdzie mieszkasz Kraftuniu :D
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka :)
    Rozdział cudowny!Czekam, aż Killian wyzna Vi miłość xD Widać, że czują do siebie coś więcej :D
    Mam nadzieję, że stan zdrowotny Vivienne się nie pogorszy. Ma być wszystko dobrze! :D
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy Vivienne trafi strzała Amora? Hm, jak spotka się z Killianem? Na odległość trochę kiepsko, ale widocznie do niego szybciej to dotarło, bo w tym rozdziale oboje martwili się o siebie nawzajem. I jak widać nie pozwoliłby swojej "przyjaciółce" na żadną randkę :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem :D
    Jak zwykle jestem zachwycona. <3
    Już się nie mogę doczekać, aż Killian wyzna Vi miłość, ona będzie zdrowa i będą żyli długo i szczęśliwie. Jednak coś czuję, że tak pięknie nie będzie. :(
    Czekam na kolejny i życzę weny <3
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zacznę od tego, że byłam już na twoim nowym blogu i na pewno będę czytać, jak już bd publikować rozdziały :)
    Co do tego rozdziału to nie spodziewałam się, że jednak coś będzie nie tak z jej wynikami. Mam nadzieję, że to zwykła pomyłka, skoro chodzi o jeden z wielu wyników. Powtórzą badania i wszystko będzie dobrze, a przynajmniej w to chcę wierzyć.
    Killian wszystko już zrozumiał i przyznał, że boi się odrzucenia. Co do twojego pytania, to ja uważam, że ją już wcześniej ta strzała trafiła, ale jak Kiki okaże jej wsparcie i pomoże w tych trudnych chwilach to tylko bardziej się we wszystkim utwierdzi. Takie jest moje szczęśliwe zakończenie, ale z niecierpliwością oczekuję tego co ty dla nich planujesz.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem !
    Jak zwykle cudo ❤
    Killianowi podoba się Vi,więc czekam tylko na moment aż jej to wyzna,co może nie być takie proste.
    Kurde ta choroba Vi wszystko komplikuje. Mam nadzieje,że niedługo wszystko się ułoży ;)
    Do następnego. ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nadrobiłam wszystkie rozdziały i zdecydowanie mi się podoba! Vi i Killian to byłaby taka cudowna para. ;D Mam nadzieję, że nie zostawi jej teraz, kiedy okazało się, że z wynikami nie jest za dobrze. Vi potrzebuje jego wsparcia i tego, że będzie przy niej. :) No ale w końcu mogliby się przyznać, że czują do siebie coś więcej niż tylko przyjaźń. ;D
    Jakbyś mogła, informuj mnie. ;)

    Pozdrawiam serdecznie! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej!
    No co za emocje! Najpierw Vivienne ma koszmary, później te wyniki... Niby wszystko OK, ale jeden wynik nie. Nie wiadomo co postanowią lekarze.... Czyli dalej wszystko nie zostało wyjaśnione o co chodzi. A ja tu umieram z ciekawości.
    Cieszy mnie, że Kilian zaczyna się przyznawać do tego, że jednak może czuć coś więcej do przyjaciółki.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Serdecznie pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie przesadzaj, rozdział świetny!
    Oh, żeby te wyniki nie zwiastowały czegoś poważniejszego :/ Ale Vi jest silna, da radę. Musi. Bo ma da kogo żyć.
    No właśnie, Killiana oświeciło? To świetna wiadomość! Teraz, po tych wynikach i zmartwianiu się o los przyjaciółki na pewno zaprosi ją na randkę :) Tylko teraz kolej na Vi ;)
    Pozdrawiam i weny życzę! :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejka,hejka.
    Jestem i tutaj jak nigdy szybko! Heh
    No brawo chlopie! Nie bronisz sie juz i doszlo to do ciebie..
    Mam nadzieje ze ta jedna cyferka w badaniach Vi nic nie znaczyla i zeby bylo wszystko ok
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Wybacz mi, Kochana, nieobecność pod poprzednim rozdziałem, ale w szkole panuje istny sajgon i tak to wychodzi... ;c
    Rozdział - rewelacja!
    A nawet więcej! Tyle, ile ja tu przeżyłam, to nikt nie wie hahah :D
    Vivi da sobie ze wszystkim radę! ona ma w sobie siłę i chyba sama nawet nie wie jaką ona ma moc, a Killian? Niech już ją zaprasza na wspólny wypad! Już, już! :D
    Czekam na więcej. ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć! :D
    Ten rozdział jest taki smutny :( Świetny, ale smutny. Nie chcę, żeby Vi była chora! :( Żeby nie musiała wyjeżdżać i zostawiać Killiana :(
    Chciałabym, żeby zrozumieli swoje uczucia. Przecież muszą być razem! Zdrowi i szczęśliwi.
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Melduję się i ja!
    Kochana, rozdział cudowny, tutaj to chyba nie ma żadnej dyskusji w tej kwestii :)
    Hmm... tak niby uroczo, ale też i trochę smutno. Strasznie mi szkoda naszej Vi, mam nadzieję, że te wyniki to jakaś pomyłka, ale jestem też pewna, że z pomocą Kiliana ze wszystkim sobie poradzi i będzie dobrze. Musi być dobrze, innej wersji nie przyjmuję :)
    Kilian już się nie broni, a strzała amora to już chyba dawno trafiła w naszą bohaterkę, tylko ona trochę tego jakby nie widzi... :)
    Czekam na kolejne. I na nowość również! ^^
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  14. W końcu coś dotarło do Killiana. teraz czas na Vivi. może podczas ich spotkania na żywo otworzy oczęta i zrozumie, że jednak coś do niego czuje?

    Miałam nadzieję, że wszystkie wyniki już będą w porządku :| a tu jednak nie :(
    ale wierzę, że sobie wspaniale poradzą we dwójkę!

    Czekam na następny! :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem!
    Znów przepraszam za spóźnienie :( ale ja po prostu mam tak mało czasu :/
    Rozdział jest CUDNY!!! ahh te wyniki. Smutno trochę. Ale może to pomyłka? Lub coś mniej poważnego niż nam się wydaje. Przede wszystkim mam nadzieję że Killian teraz cały czas będzie przy niej. Wyniki mogą być pomyłka, ale i tak go potrzebuje. A poza tym to w końcu przyznał przed sobą iż czuje do Vi coś więcej. Teraz tylko trzymać kciuki, aby ona poczuła to samo.
    Czekam na następny
    Buziaki :*
    Mam nadzieję że juz się nie spóźnię ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem :)
    Kochana, po raz kolejny wspaniały rozdział! ;*
    Czyżby Killian pierwszy pękał i przyzna nareszcie, że czuje coś do Vivi i z całą pewnością nie jest to przyjaźń? Ciekawi mnie to ogromnie ^^
    Jejku, mam nadzieję, że te wyniki to albo głupia pomyłka, albo że wszystko ułoży się dobrze! Oj Kochana, nie możesz trzymać nas w tym ciągłym napięciu, bo zwariuję.
    Dobrze, iż oboje lubią przebywać w swojej obecności i ukazują sobie taką bliskość.
    Przy tym naprawdę są uroczy ^^
    Do następnego!
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  17. Hejka ;)
    Pojawiam się i ja xd
    Kurcze rozdział trochę krótki i po przeczytaniu pozostał ogromny niedosyt. Chcę więcej, więcej, więcej i jeszcze raz więcej !
    A tak wgl to jest cudooo a nie rozdział.
    Ten koszmar Vi na początku. Masakra... Ale ja na jej miejscu postąpiłabym tak samo ;) Jak dobrze, że Killian jest taki kochany i wyrozumiały :D
    No i jestem bardzo ciekawa czy nasz chłopaczyna odważy się zaprosić Vi na randkę haha :p Nie mogę się tego doczekać!
    A propos tej Twojej nowości... Mam nadzieję, że to nie Prima Aprilis :p
    Dużo weny życzę i do następnego!
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  18. kurcze, mam ogromną nadzieję, że ten jeden wynik, który nie jest taki jaki powinien nie wpłynie znacząco na chorobę dziewczyny. to mogła być tylko zwykła pomyłka, prawda?
    Killian czuje coś więcej do Viv, tylko co z nią i jej uczuciami? wprawdzie kilka razy wspominała coś o tym, ale myślę, że w najbliższym czasie celem numer jeden będzie dla niej ponowienie wyników. na uczucia przyjdzie jeszcze czas, kiedy będzie w pełni pewna tego, że jest całkowicie zdrowa! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja myślę, że Vivienne już trafiła strzała amora i teraz też musi się jeszcze tylko do tego przyznać. Ech, martwią mnie te jej wyniki. Spędziła dwa lata z dala od domu, normalnego życia i ludzi, których kocha - czy to nie wystarczy? Już dość się wycierpiała i to by było bardzo niesprawiedliwe, gdyby choroba wróciła. Mam nadzieję, że ten jeden niepoprawny wynik nie będzie oznaczał nic złego. Vi chyba też nie powinna zakładać najgorszego przed wizytą u lekarza, za którą mocno trzymam kciuki. Wierzę w to, że nie będziesz okrutna dla naszych bohaterów! <3
    Całuję! ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Kochana... ja w to nie wierzę. :(
    Dlaczego? Dlaczego coś tak strasznego, jak choroba dotyka tak wspaniałych ludzi, którzy chcą żyć? Dlaczego samobójcy są całkowicie zdrowi, a i tak targają się na swe życie, a ludzie, którzy ponad wszystko pragną żyć, którzy chcą się zakochać, stworzyć rodzinę i być po prostu szczęśliwymi, muszą spotykać się z chorobą? :( Zawsze się nad tym zastanawiałam i chyba nigdy tego nie zrozumiem. :(
    Mam jednak nadzieję, że to jest pomyłka, że ktoś się pomylił, że jakiś sprzęt do pomiaru się popsuł... Matko, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. :( Tak bardzo lubię Vi. :( Lubię też Killiana.. a wiem, że jeśli dziewczyna będzie cierpieć, Kiki będzie cierpiał podwójnie. :(
    No właśnie... Kiki. Dlaczego mu tak ciężko się przyznać przed samym sobą? :o Choć już mi się wydaje, że jest coraz lepiej, bo pozwala swoim myślą, by krążyły w kierunku ich ewentualnego związku. :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny! ♥
    Buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Raz - zgadzam się, przyznanie się przed samym sobą, że się coś do kogoś czuje jest naprawdę trudne. A dwa - musi być dobrze, nie może być tak, że znów choroba da o sobie znać...

    OdpowiedzUsuń