Killian nie mógł uwierzyć w to co
się stało. Właśnie stał przytulając swoją najlepszą przyjaciółkę, której nie
widział od dwóch lat! Odsunął ją od siebie, ale tylko kawałek, wpatrywał się w
jej oczy, a później zaczął badać całą twarz blondynki. Wyglądała fantastycznie.
Jeszcze lepiej niż wcześniej, chociaż mogło to się wydawać niemożliwe. Chciał
się odezwać, powiedzieć, że cieszył się ogromnie, że znów ją zobaczył, że
wróciła.
- Peier! – doszedł go głos Luci,
który wysiadł z samochodu i spojrzał na przyjaciela. Vivienne jak porażona
prądem ocknęła się z amoku i zaciekawieniem spojrzała na blondyna. – Zaraz
jakiś idiota zrobi z twojego samochodu garaż!
- Nie wierzę – zaśmiał się pod
nosem. – Vi, musimy porozmawiać.
- Przyjedź do mnie później –
powiedziała znów patrząc na przyjaciela. – Teraz leć – posłała mu uśmiech.
Niechętnie oddalił się od
blondynki i wrócił do swojego czarnego Audi. Zerknął jeszcze kilkakrotnie w
stronę niskiej osóbki i wsiadł do środka.
Pół godziny później wpadł do domu
niczym burza. Za nim, powolnym krokiem szedł Elliott, który mruczał pod nosem,
że jego brat jest kretynem. Dwudziestolatek nie zważał na to, popędził przez
salon i stał już na schodach, kiedy zatrzymała go matka. Zawsze musiała
wszystko wiedzieć, byłaby chyba najszczęśliwsza, gdyby jej synowie opowiadali
jej o wszystkim. Wiedział, że musiała zauważyć tę zmianę nastroju, bo kiedy
wychodził nie wyglądał na zadowolonego, a teraz zarażał ludzi swoim uśmiechem.
- Coś się stało? Gdzie tak
pędzisz? – zapytała.
- Jak to co się stało? Vivienne
wróciła – odpowiedział poszerzając jeszcze bardziej uśmiech. – Ci dwaj debile
nie dali nam pogadać, więc się przebieram i lecę do niej.
- To cudownie! – ucieszyła się,
bo zawsze lubiła Vivienne, która od dziecka sporą część czasu spędzała właśnie
w domu Peierów. Traktowała ją jak własną córkę. – Powiedz jej, żeby koniecznie
wpadła, muszę ją wyściskać. Jak się czuje?
- Wygląda świetnie, lepiej niż
wtedy.
- No cóż… Teraz to kobieta –
uniosła kąciki ust.
Killian nic nie odpowiedział,
tylko szybko wszedł pod prysznic, a później przebrał się i wyszedł z domu. Tak
bardzo za nią tęsknił, codziennie myślał tylko o niej, zastanawiał się jak się
ma i co u niej słychać. Kiedy zobaczył ją, na początku nie mógł uwierzyć,
pomyślał, że jego umysł płata mu figla, ale nie… To była ona, cała i zdrowa.
Cóż, Luca miał rację. Teraz wiedział, że powinien zadzwonić do przyjaciółki,
ale to już nie miało znaczenia. Znów była i na dodatek była zdrowa. Właśnie
dlatego szczerzył się jak głupi, siedząc w swoim samochodzie.
~*~
- Marudzisz – powiedział zirytowany Killian i wywracając oczami podążył
za przyjaciółką. Szła brzegiem jeziora w jasnej zwiewnej sukience. – Nikt nas
nie zobaczy! – powiedział uradowany, ale blondynka spojrzała na niego z
uniesionymi brwiami.
- Znajdź sobie dziewczynę – zaśmiała się i założyła kosmyk włosów za
ucho. – Jesteśmy przyjaciółmi, nie pocałuję cię.
- Chcę tylko potrenować – jęknął. – Nie poproszę przecież o to kogoś
innego!
- Matko, Peier. Jesteś straszny – wywróciła oczami i przyśpieszyła
krok. – Nie wolałbyś pierwszy raz całować się z kimś na kim ci zależy?
- Jesteś jedyną dziewczyną na której mi zależy. Jako przyjaciółce
oczywiście – szybko się poprawił. – Jeden całus – uniósł palec wskazujący do
góry.
- Jeden – wreszcie się zgodziła, a brunet aż podskoczył z zadowolenia. –
Nikt się nie dowie? – zapytała, a chłopak pokiwał głową z szerokim uśmiechem.
Zbliżyła się do niego i złożyła krótki pocałunek na jego rozgrzanych
ustach. Nie zdążył nawet zamknąć oczu.
~*~
Leżała na hamaku z zamkniętymi
oczami. Jej myśli błądziły dookoła Killiana, którego przypadkiem spotkała
godzinę wcześniej. Zdziwiło ją to, że od razu wylądowała w jego ramionach.
Mimo, że chciała tego, chciała, żeby wszystko wróciło do normy, nie spodziewała
się tego. Sama nie była pewna dlaczego. Może dlatego, że jeszcze nie tak dawno
uważała, że przyjaciel wymazał się ze swojego życia, że zaczął życie bez niej?
To ją bolało, chciała żeby wszystko było jak kiedyś. Jak się przekonała, nie wymazał
jej ze swojego życia, co więcej, wydawał się szczęśliwy, gdy ją zobaczył.
Uśmiechnęła się do siebie.
- Dobry wieczór, panno Keller –
usłyszała znajomy głos i szybko otworzyła oczy.
Chwilę później obok niej leżał
brunet, poczuła się jak kiedyś. Kiedy byli dziećmi często wspólnie leżeli na
hamaku, spychając się wzajemnie. Tym razem nie mieli takiego zamiaru.
- Nie za wygodnie, panie Peier? –
zachichotała i spostrzegła, że przyjaciel przygląda się jej badawczo.
Zmarszczyła brwi. – Co jest?
- Po pierwsze, mama chciała,
żebym ci powiedział, że musisz do nas wpaść, bo chce cię wyściskać – wywrócił
oczami. – Po drugie, sprawdzam czy to na pewno ty.
- Sklonowali mnie, wiesz? – tym
razem to ona wywróciła oczami.
- Kiedy wróciłaś? – zapytał,
ignorując jej poprzednią wypowiedź. Spojrzała na niego, przygryzając wargę i
westchnęła. – Jesteś tu już od jakiegoś czasu – stwierdził smutno.
- To było trudne. Chciałam do
ciebie zadzwonić, ale… - urwała. – Nie dzwoniłeś od kilku miesięcy, myślałam,
że o mnie zapomniałeś.
- O tobie nie da się zapomnieć,
moja mała Vivienne – posłał jej uśmiech. – Pamiętasz?
~*~
Siedziała na kanapie w salonie
państwa Peier. Obok niej siedziała rozanielona mama Killiana i Elliotta, która
od kilkudziesięciu minut próbowała dowiedzieć się wszystkiego o pobycie
Vivienne za granicą. Dziewczyna cieszyła się widząc kobietę, bo zawsze miały
dobry kontakt. Czasami robiły wspólnie zakupy świąteczne, bo jak to było
powszechnie wiadome, panna Keller znała najlepiej starszego z Peierów.
- Muszę jeszcze dziś zawieść do
szpitala kartę choroby – blondynka powiedziała, wzdychając. – Miałam nadzieję,
że raz na zawsze pożegnam się ze szpitalami, ale niestety.
- Rozumiem, że będziesz miała
robione badania co jakiś czas.
- Tak, pierwsze są za trzy
tygodnie. Strasznie się denerwuję, bo jakby coś poszło nie tak… znów musiałabym
wyjechać – spuściła wzrok.
Nie mogła za wszelką cenę do tego
dopuścić. Poprzedni wyjazd kosztował ją wiele, a teraz, kiedy wróciła w końcu
do w miarę normalnego życia, nie mogła pozwolić na powtórkę.
- Wszystko będzie dobrze –
poczuła ciepłą dłoń na ramieniu. – Włosy to masz chyba dłuższe niż przedtem –
zmieniła temat.
- Szybko mi urosły – uniosła
kąciki ust i spojrzała na zegarek na nadgarstku. – Muszę już jechać do tego
szpitala, mój lekarz właśnie zaczyna pracę. Miło było z panią porozmawiać.
- Wzajemnie, Vivienne. Tak się cieszę,
że wróciłaś – uściskała ją po raz trzeci tamtego popołudnia. – Killian też się
cieszy, w ostatnim czasie był naprawdę załamany. Teraz, kiedy wróciłaś, odżył.
~*~
W czasie długiej przerwy, razem udali się w swoje tajne miejsce.
Uwielbiali tam przebywać, nikt im nie przeszkadzał, ani nie chciał do nich dołączyć.
To nie tak, że byli kompletnymi odludkami, ale to właśnie ich towarzystwo było
im najbardziej potrzebne przez większość czasu.
Siedmioletni Killian od kilku minut z ożywieniem opowiadał o jego nowo odkrytej miłości, a dokładnie o skokach narciarskich. Vivienne ledwo nadążała za słowami
wypowiadanymi z prędkością światła. Nie do końca wiedziała co to za dyscyplina sportowa
i na czym polega, ale przyjaciel obiecał, że wszystko jej wytłumaczy.
- Zobaczysz, zostanę skoczkiem! – powiedział z szerokim uśmiechem. –
Będę latał na najpiękniejszych skoczniach, a Ty będziesz ze mną jeździła na
każdy konkurs.
- To chyba bardzo niebezpieczne – odezwała się dziewczynka z długim
blond warkoczem. – Nie boisz się?
- Vi, proszę cię – powiedział poważnie. – To najlepsza frajda!
- Frajda? Że się możesz połamać? – jej ton przypominał matczyny.
- Pff – prychnął i skrzyżował ręce. – Jak się umie skakać, to się nie
łamie.
- To się najpierw naucz – zaśmiała się pod nosem, wyobrażając sobie
Killiana uczącego się czegokolwiek.
- Jeszcze się zdziwisz! – powiedział urażony, ale chwilę później
uśmiechnął się szeroko i kontynuował swój wywód na temat „najpiękniejszego
sportu zimowego”.
***
Hej! :)
Oddaję w Wasze ręce trzeci rozdział. Jest kompletnym dnem, ale obiecuję, że już tak beznadziejnie później nie będzie!
Mimo wszystko, czekam niecierpliwie na Wasze opinie
Buziaki :*
***
Hej! :)
Oddaję w Wasze ręce trzeci rozdział. Jest kompletnym dnem, ale obiecuję, że już tak beznadziejnie później nie będzie!
Mimo wszystko, czekam niecierpliwie na Wasze opinie
Buziaki :*
Proszę mi nie marudzić! Rozdział świetny, z resztą zdążyliśmy się do takowych przyzwyczaić na twoim blogu :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Vi i Killian dogadali się że sobą. Ale jedno mnie martwi - co to za choroba, którą zataja przed nami Keller? Mam nadzieję, że niedługo nam to wyjaśnisz ;)
Pozdrawiam i weny życzę! :))
Jestem
OdpowiedzUsuńNie marudź! Rozdział jest bardzo fajny! Viv i Killian znów razem. Jeah! Porozmawiamy ze sobą i teraz może być tylko lepiej. Ale ty pewnie coś wymyślisz :'))
Te pierwsze wspomnienie. Ah ten buziak :D
Czekam na następny
Buziaki :*
Komentarz i krótki i okropny, ale nie wyrabiam z nauką ;-;
Hej, jestem ;)
OdpowiedzUsuńMiałam sobie zostawić to komentowanie na jutro, ale po przeczytaniu nie mogłam sobie tego darować.
Coś co mnie cholernie urzekło - najpiękniejszy sport zimowy! Kupił mnie tym tekstem :D
Hahaha.. oni się całowali! Jeju.. rozbawiło mnie to trochę, nie pytaj czemu, bo nie wiem xd
Czyli tak.. można by rzec, że odnaleźli się po latach i teraz już będzie pięknie i wspaniale, tak? Innej opcji nie przewiduje ;))
Buziaki :*
"- To się najpierw naucz – zaśmiała się pod nosem, wyobrażając sobie Killiana uczącego się czegokolwiek." nie wiem czemu ale tym tekstem mnie Vi/ty rozwaliłaś XD Ja i tak wiem, że badania będą złe, także no... Nie wiem, czy akurat będzie musiała wyjechać, ale ponownie 'zamieszkać' w szpitalu owszem ;/ Zastanawiam się czemu tylko Luca i Elliot gdy jechali samochodem nie poznali Vivi xd No bo raczej na 100% ją znali! :P Wenyyy ;*
OdpowiedzUsuńMelduję się :)
OdpowiedzUsuńWiesz ty co, jak możesz narzekać na tak fajny i przyjemny rozdział? Wstydź się kochana :D
Jejciu, jak tu uroczo *.* Dobrze, że oboje się dogadali i że znów są razem. Mała rzecz, a cieszy ^^
A te wspomnienia są cudowne, dzisiaj szczególnie to pierwsze. Aż ciężko się nie uśmiechnąć :)
Hmm... jedna rzecz mi się tylko nie podoba. O jaką chorobę chodzi? Zaczynam się martwić.
Czekam na kolejne!
Buziaki :**
wspomnienia z dzieciństwa dwójki naszych bohaterów co przecudne!
OdpowiedzUsuńtrochę się niepokoję o najbliższe badania, bo jeśli coś byłoby nie tak i miałaby wyjechać... myślę, że Killian by się załamał. w końcu po kilku latach znów spotkał swoją przyjaciółkę i miałby się z nią ponownie rozstawać? oby wszystko jednak było dobrze. :)
No wreszcie coś przełamało między nimi. Skoro już się zobaczyli to teraz może być już tylko lepiej, ale coś czuję, że do czasu. W końcu jak matka Killiana słusznie zauważyła Viv jest już kobietą i tylko czekam jak i on to zauważy całkowicie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tak! No nareszcie Viv i Killian są razem! Wszystko jest świetnie! Oprócz tej choroby ;-; Co ty gadasz ?! Rozdział jest cudowny! Nie marudź xD Czekam z niecierpliwością na kolejny! Buziak ;** <3
OdpowiedzUsuńJestem :)
OdpowiedzUsuńKochana, cudeńko! Jak ja się rozmarzyłam...
Te wspomnienia są tak wspaniałe, że aż mnie zatyka. Ten pierwszy pocałunek, ich rozmowy i te emocje, które da się niewątpliwie odczuć.
Killian zareagował tak jak się spodziewałam, czyli bardzo się ucieszył. Wcale się nie dziwię, w końcu odzyskał bliską mu osobę. Jego mama bardzo dobrze to ujęła - odżył :)
Ciekawe co by było, gdyby nikt im nie przerwał i mogliby pogadać chwile dłużej, czy padłyby jeszcze jakieś słowa.
Czekam na ich dalsze spotkania, które mam nadzieję będą owocowały w nowe przeżycia!
Do kolejnego!
Buziaki ;***
o rany, rany!
OdpowiedzUsuńNo w końcu są razem!
I ta radość Killiana <3
Cud miód malina! *.*
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
Buziole :*
Jestem !
OdpowiedzUsuńKochana ten rozdzial jest idealny, taki magiczny ! Moglabym tak go zachwlac i zachwalac.
Ajj, ten brat Killiana nie dla im pogadac. No coz.. ale i tak sie ciesze ze sie spotkalj i choviaz troche pozniej pogadali ze soba.
Te wspomnienia *.* wspomnienie z pocalunkiem? Przeczytalam je z usmiechem na twarzy :)
Pozdrawiam :*
Jejuuuuuuu, jakie to jest cudne! ♥
OdpowiedzUsuńCzytam od początku, ale tak wyszło, że dopiero teraz komentuję, wybacz. :c
Wspomnienia z Viv i Killianem są takie urocze. Mam nadzieję, że się im poukłada jakoś.
Pozdrawiam, dużo weny :*
Jakie dno? Jakie dno? Dziewczyno, to jest dokonałe! :D
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo, bardzo, bardzo mi się podoba i proszę nie marudzić! ^^
Spotkanie Vi, było dla Killiana zdecydowanie najpiękniejszym momentem. ❤ Głupi Luci! Przerwał taki moment. :( Ale najważniejsze, że dziewczyna zgodziła się na spotkanie. :)
Właśnie... to było takie piękne. Ten hamak...wspólne wylegiwanie... Poczułam ich więź! :D
Patrząc przez pryzmat tego wspomnienia sprzed lat, mam wątpliwości, czy to tylko przyjaźń. ;) Jestem skłonna uwierzyć, że Killian chciał tylko potrenować pocałunek, ale jednak moje myśli krążą wokół tego, iż jednak po prostu pragnął ją pocałować. ;)
Oni są doskonałymi przyjaciółmi, dopełniającymi się w każdym calu. Ona rozważna i spokojna. On pełen energii i nieprzemyślanych pomysłów. :) Ale jednak znacznie bardziej podobałaby mi się ta dwójka jako para. ❤
Aprobatę ze strony matki chłopaka mają. Mama dziewczyny również bardzo lubi Killiana, więc... go! Go! Go! :D
Mam nadzieję, że te badana kontrolne za 3 tygonie wyjdą pomyślnie. :)
Wiesz co jest mega słodkie? Te marzenia o skakniu, które de facto się ziściły. ❤
Czekam na kolejny!
Buziaki! :*
Trafiłam na Twojego bloga ii stwierdzam,że bardzo fajnie piszesz.Występują opisy,a wszystko lekko się czyta.Masz talent dziewczyno. Tylko tak dalej.Weny życzę i do następnego <333
OdpowiedzUsuńJakie dno? Powiedz Mi, jakie dno? TO JEST CUDOWNE! Kocham tą historią i dziwię się, że komentuję dopiero dzisiaj, ponieważ już dawno go przeczytałam. Musiałam po prostu zapomnieć, wybacz ! :)
OdpowiedzUsuńOni są tacy kochani. Tylko Aww Mi się teraz ciśnie na usta. Jestem nimi zauroczona. Prawdziwa przyjaźń. Dobrze, że dziewczyna wróciła. Było to potrzebne Killianowi. Widać, jak mocno zależy Mu na blondynce i jak mocno zniósł rozłąkę.
Ta scena z pierwszym pocałunkiem. Takie kochane, a Ja znów nadużywam słowa KOCHANE, ale tutaj wszystko takie jest. Mam nadzieje, że Vi nie będzie musiała nigdzie wyjeżdżać i Jej życie będzie już spokojne, przy boku Szwajcara :)
Pozdrawiam i czekam na następny z niecierpliwością :*
Wszędzie zaliczam takie spóźnienie, przepraszam... ;c
OdpowiedzUsuńNie waż mi się mówić, że to dno, bo... UGH! Uduszę, wiesz? :>
Pierwszy pocałunek... MISTRZOSTWO! Prześlicznie to opisałaś. ♥ To niezwykłe uczucie w życiu każdego człowieka i zostaje w pamięci na zawsze. ♥
Pozdrawiam! ;*
Hej :*
OdpowiedzUsuńEj,ej nie wolno ci narzekać! Rozdział jest cudowny i żadnego słowa sprzeciwu nie słyszę! :P
Ten pierwszy pocałunek *.* Jakie to słodkie. Z pozoru nic nie znaczyło,a jednak uważam,że pomiędzy nimi powinno być coś wiecej :D
Mam nadzieje,że im sie teraz ułoży :*
Czekam na kolejny :*
Buźka :3
Gabi
Dotarłam i ja :) Przepraszam, że dopiero teraz :( Ale do rzeczy..
OdpowiedzUsuńJakie dno? Rozdział świetny tak jak i poprzednie! ♥
Cieszę się, że się spotkali i mam nadzieję, że już do końca będzie tak pięknie. Jednak znając życie i moje przeczucia to się mylę. :/
Cóż.. Jednym słowem - cudo. ♥
Z niecierpliwością czekam na next i życzę weny ;**
Buziaki :*
Ps. Gdybyś mogła to informuj mnie o nowych rozdziałach. ♥
Hejka!
OdpowiedzUsuńO jakim Ty dnie mówisz? Rozdział jest genialny! Tak bardzo się cieszę, że przyjaciele z dawnych lat znów się spotkali!
Jednak w tym rozdziale najbardziej ujęły mnie wspomnienia. Killian chciał trenować pocałunki razem z Vivienne? To było bardzo, bardzo urocze <3
No i Peier fascynujący się „najpiękniejszym sportem zimowym”. Jesteś geniuszem i tyle!
Czekam na następny!
Serdecznie pozdrawiam!
Jeju zakochałam się!
OdpowiedzUsuńPocałunek <3
Bardzooo słodki, ale mi się podoba!
Życzę weny i czekam na następny!
Pozdrawiam Marysiaa :)
Migawki z przeszłości to wspaniałe uzupełnienie. A ich przyjaźń... *tu powinno być -naście serduszek*
OdpowiedzUsuńPodziwiam za styl. I umiejętność zainteresowania, a także złożenia wspaniałej historii.